Wciskamy "Play" i czytamy ;)
"Ach, ten męski urok"
Kiedy rano tworzyłam oczy, nie byłam pewna czy już się obudziłam, czy też jeszcze mi się coś śniło. Leżałam bowiem w świeżo pościelonym łóżku. Nigdy wcześniej tu nie byłam. Musiała być to sypialnia Paula, ponieważ wszędzie na około znajdowały się zdjęcia Sovi. Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Za szybą rozpościerały się piękne widoki. Rzeszowskie miasto pobudzone do życia. No to teraz pora na mnie. Dopiero teraz ogarnęłam się, że spałam w codziennym ubraniu. Wyszłam z sypialni i skierowałam się do salonu. Tam na kanapie, na której wczoraj wylewałam łzy słodko spał Paul. Postanowiłam go nie budzić. Szybko podreptałam do kuchni, aby zrobić śniadanie. Najpierw jednak wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon i wybrałam numer do Nawrockiego. Próbowałam trzy razy, ale druga strona nie odpowiadała. Poddałam się i wróciłam do przyrządzania śniadania. Postawiłam na omlety. Musiałam przeszukać miliony szafek i półek, aby w końcu znaleźć upragnione produkty. W mieszkaniu Paula panował ogromny chaos, co już zdążyłam zauważyć. No bo kto trzyma sztućce w lodówce? (...) W końcu udało mi się przygotować posiłek. W tym samym czasie do kuchni w samych bokserkach wparadował Paul.
- Ups, przepraszam... Myślałem, że jeszcze śpisz. Przebiorę się lepiej.
Zbyt się nie sprzeciwiałam. Podałam jedzenia na stół i czekałam na przyjście Paula. W końcu ten uraczył mnie swoją obecnością tym razem będąc w ubraniu.
- Omlety!!!!!!!
- Hahah wiedziałam, że trafię w twój gust kulinarny. Paul mówi po polsku?
- Gust kulinarny? Zazwyczaj jem coś na mieście, albo idę do Ignaczaków. A jeśli chodzi o polski, to ciągle kształcę swoją mowę.
- Tam urządzasz sobie stołówkę?
- Nawet nie wiesz jak Iwona Ignaczak wspaniale gotuje! Niebo w gębie. A kotleciki to jej popisowe danie
- Hahahah, bardzo chciałabym ją poznać!
- Możesz już dziś będziesz mieć okazję.
- Słucham?
- Zabieram cię dziś na Plebiscyt Rzeszowskich Sportowców! Nominowany na najlepszego rzeszowskiego sportowca roku jest Igła, a cała Sovia jest zaproszona na tą galę. Trochę smutno było by mi iść samemu - Paul zrobił słodką minkę i zaczął szybko trzepotać rzęsami
- Hahah, nie ma mowy! Nigdzie nie idę! Będzie tam dużo Resoviaków, których nie znam, po drugie nie mam żadnej galowej sukienki czy coś. Wszystko zostało w Bełchatowie.
- Nie marudź! Zaraz zabieram cię na zakupy. Myślę, że nie wykończysz mojego konta bankowego...
- Hahah, idiota! Ale ja powtarzam, że nigdzie nie idę.
- Poznasz szybko Iwonę, a z resztą szybko załapiesz kontakt.
- Nie chcę nigdzie iść. Mam ochotę zjeść kubełek lodów i obejrzeć Dirty Dancing.
- Twoje marzenie spełnimy, jak wrócimy z gali. No prooszę!
- Ups, przepraszam... Myślałem, że jeszcze śpisz. Przebiorę się lepiej.
Zbyt się nie sprzeciwiałam. Podałam jedzenia na stół i czekałam na przyjście Paula. W końcu ten uraczył mnie swoją obecnością tym razem będąc w ubraniu.
- Omlety!!!!!!!
- Hahah wiedziałam, że trafię w twój gust kulinarny. Paul mówi po polsku?
- Gust kulinarny? Zazwyczaj jem coś na mieście, albo idę do Ignaczaków. A jeśli chodzi o polski, to ciągle kształcę swoją mowę.
- Tam urządzasz sobie stołówkę?
- Nawet nie wiesz jak Iwona Ignaczak wspaniale gotuje! Niebo w gębie. A kotleciki to jej popisowe danie
- Hahahah, bardzo chciałabym ją poznać!
- Możesz już dziś będziesz mieć okazję.
- Słucham?
- Zabieram cię dziś na Plebiscyt Rzeszowskich Sportowców! Nominowany na najlepszego rzeszowskiego sportowca roku jest Igła, a cała Sovia jest zaproszona na tą galę. Trochę smutno było by mi iść samemu - Paul zrobił słodką minkę i zaczął szybko trzepotać rzęsami
- Hahah, nie ma mowy! Nigdzie nie idę! Będzie tam dużo Resoviaków, których nie znam, po drugie nie mam żadnej galowej sukienki czy coś. Wszystko zostało w Bełchatowie.
- Nie marudź! Zaraz zabieram cię na zakupy. Myślę, że nie wykończysz mojego konta bankowego...
- Hahah, idiota! Ale ja powtarzam, że nigdzie nie idę.
- Poznasz szybko Iwonę, a z resztą szybko załapiesz kontakt.
- Nie chcę nigdzie iść. Mam ochotę zjeść kubełek lodów i obejrzeć Dirty Dancing.
- Twoje marzenie spełnimy, jak wrócimy z gali. No prooszę!
Ach ten męski urok.
- Hmm... No cóż... Daj mi 20 minut. Mogę skorzystać z twojej łazienki?
- Jasne, jest do twojej dyspozycji. Czuj się tu jak u siebie. Nowe szczoteczki do zębów znajdziesz koło prysznica, ręczniki w szafce pod umywalką, a z resztą sobie poradzisz - uśmiechnął się Lotman
- Instrukcję proszę! Nie no, dam sobie radę. Ale jeszcze raz mówię, że to nie jest najlepszy pomysł!
- Czekam za dwadzieścia minut w salonie!
Pędem pobiegłam do łazienki. Orzeźwiający prysznic znacznie pobudził moje ciało. Następnie otworzyłam szafkę, która znajdowała się nad lustrem. Znalazłam tam masę damskich kosmetyków. Tę sprawę wyjaśnię z Paulem później. Skorzystałam z mleczka do demakijażu, a następnie nałożyłam lekki makijaż. Swoje ubranie tylko wyprostowałam, bo nie miałam możliwości założenia czegoś świeżego. Dumna ze swej punktualności chwyciłam w dłoń torebkę i stawiłam się w salonie.
- Widzę, że kosmetyki siostry się przydały?
- Właśnie miałam to z tobą wyjaśnić... Ty masz siostrę?
- Tak, szesnastoletnią. Jeszcze gówniara z niej. Często do mnie przyjeżdża, a kilka jej rzeczy u mnie zostaje.
- Mam nadzieję, że się nie zezłości.
- Phi, nawet się nie dowie! Możemy już jechać?
- Nie...
- No proszę Gooooosiu!
- Szybko, wychodzimy zanim zmienię zdanie.
- Oł jeah!
Wyszliśmy z mieszkania, a Paul zamknął za nami drzwi. Następnie zeszliśmy na parter i wyszliśmy z budynku. Stojąc na kostce przed blokiem rozglądałam się na około szukając pojazdu, którym mieliśmy się dostać do galerii.
- Czyli rozumiem, że na piechtaka? - zagaiłam
Paul wskazał palcem swój czarny motor zaparkowany kilkanaście metrów od nas.
- Żartujesz sobie? Nigdy nie siedziałam na czymś takim.
- Nigdy nie jest za późno, aby zrobić to pierwszy raz. - Paul wyciągnął zza pleców kask dla mnie. To dziwne, bo nie zauważyłam, aby wychodził z nim z domu.
- Ponownie nie ma mowy! Nie wsiądę na to coś! Nie chcę być dawcą narządów!
- O czym ty mówisz? Daj się ponieść!
- Tak, daję się ponieść: jupii! Wystarczy? Możemy iść piechotą lub wezwać taksówkę?
- Chcesz iść piechotą godzinę albo czekać pół na taksówkę, a potem jechać przez centrum przez cztery kwadranse?
- Wolę to niż motor...
- Oj, nie marudź! Wsiadaj!
Paul popchnął mnie w stronę pojazdu. Czułam się lekko skrępowana, ponieważ pierwszy raz mam do czynienia z czymś takim. Kto to w ogóle wymyślił?
- Ja nawet nie umiem na to wsiąść....
- Chcesz tu sterczeć do wieczora?
Z ogromnym oporem usiadłam na motorze, a Paul rozgrzewał (czy jak to się tam mówi) silnik.
- Trzymaj się mnie mocno! - dopowiedział
Objęłam siatkarza mocno w pasie i ruszyliśmy w drogę. Nie wiem z jaką prędkością jechaliśmy, ale dla mnie to była maksymalna adrenalina. Dosięgnęło mnie wspaniałe uczucie. Czułam ten wiatr we włosach i dźwięk omijających nas samochodów. Może nie jest to tak romantyczne, jak kolacja w Paryżu, ale może być. (...) W końcu dotarliśmy na miejsce. Paul zaparkował motor niedaleko wejścia do centrum handlowego i wprowadził mnie do środka.
- Musimy ci kupić sukienkę najlepiej granatową lub beżową, do tego buty, torebkę... - zaczął wymieniać Paul
- Dlaczego granatowa lub beżowa?
- Zakładam koszulę w jednym z tych kolorów. Musisz do mnie pasować
- O boże... Czy nie wystarczy mi zwykła zwiewna sukienka, której użyję jeszcze kilka razy, a nie okazjonalna suknia, którą włożę raz?
- W sumie to i bez zbędnych dodatków będziesz wyglądać ładnie... No, ale nie marudź już! O, chodź tam!
No i zwiedziliśmy kilkanaście sklepów, w których nie było nic na czym mogłabym zawiesić oko.
- Poddaję się. Nie chce mi się dalej tu łazić... Wracajmy do domu, proszę!
- Jeszcze tylko tam!
Tym razem weszliśmy do jakiegoś sklepu, który w ogóle nie zwrócił mojej uwagi. W środku świeciły pustki, a przy cenach ubrań można było dostrzec kilka zer... Totalnie bez zapału, przeglądałam zawartość wieszaków. I tak nie liczyłam na cud. W końcu usłyszałam wołanie Paul'a. Przemierzyłam pół sklepu, aby w końcu znaleźć go w towarzystwie ekspedientki. Miła kobieta przywitała się ze mną i podała mi kilka naprawdę ślicznych sukienek. Czym prędzej popędziłam do przymierzalni. Będąc już w środku jeszcze raz wykręciłam numer do Nawrockiego lecz ten znowu nie dobierał. Czyżby złośliwość losu?
Zaczęłam od granatowej sukni sięgającej do ziemi, z dekoltem w kształcie litery V. Szybko ją na ciebie nałożyłam i wyszłam, aby zaprezentować się siatkarzowi i sprzedawczyni. Zauważyłam Paula, który siedział na sofie popijając swoją kawę. Wyglądało to zupełnie tak, jak we wszystkich amerykańskich filmach. Chciałam zachować nastrój więc obróciłam się wokół własnej osi i popatrzyłam na parę obserwującą mnie.
- Nie, jest za długa i nie pasuje do tej okazji. Dodatkowo nie pasuje ci do cery! - skarciła mnie pani Marta
Zdenerwowana weszłam do przymierzalni i tym razem założyłam sukienkę w kolorze krwistej czerni, która sięgała mi do ud. Czułam się w niej lekko niekomfortowo, ale i tak musiałam wyjść do obserwatorów.
- To jest czerwień, a nie granat, ani beż! Z resztą jest za krótka. - teraz swoje dwa grosze dołożył Paul
- Nie możemy wziąć pierwszej lepszej i wyjść? - dodałam wchodząc do przymierzalni
Nie usłyszałam odpowiedzi więc weszłam z powrotem i tym razem założyłam sukienkę, która była strzałem w dziesiątkę. Beżowa sukienka, wąska do pasa, a dalej lekko rozkloszowana, z lekkim dekoltem, z długością do kolan. Zadowolona z wyboru wyszłam, aby się pokazać.
- Bingo! Jest świetna. Teraz buty!
Marta podeszła do mnie i kazała mi założyć na siebie czarne szpilki. Nie miałam ochoty się z nią kłócić. Przymierzyłam jedyne buty, które mi dała i były dobre. Zdjęłam z siebie galowe ubranie i wraz z Paulem podeszłam do kasy, aby zapłacić za zakupy.
- A co ty robisz? - spytał, gdy sięgałam do torebki po portfel
- Płacę za swoją sukienkę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Ani mi się waż! Jesteś moim gościem w Rzeszowie wiec to ja za ciebie płacę ;)
Nie sprzeciwiłam się. Paul zapłacił za wszystko i wyszliśmy z tego przeklętego sklepu. Później odwiedziliśmy tylko kilka drogerii i byliśmy gotowi, aby powrócić. Ponownie staliśmy na parkingu obok motoru. Tym razem to ja pierwsza usiadłam na pojeździe. Pragnęłam jak najszybciej pojawić się w domu przyjaciela. po kilku minutach dotarliśmy do celu. Szybko wbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi po czym zdjęłam buty z obolałych nóg i "walnęłam" się na sofę.
- Paul, ja nigdzie nie idę! Nie wyciągniesz mnie nigdzie i tyle... Nie mam ochotę na zabawę ani na żadne takie.
- Myślałem, że już to przerobiliśmy. Nie martw się, ja też nie zamierzam zostawać tam do końca. Zostanę do ogłoszenia wyników, potem trochę pobaluję z Igłą i spadam stamtąd. Mnie też nie kręcą takie ceregiele.
- Paul? Czy ja dobrze słyszę? Pełny polski!
- Tak, tak. Trening czyni mistrza! To jak? Idziesz?
- Muszę?
- Spiesz się, bo wychodzimy za godzinę!
- Zamorduję cie kiedyś!
Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam pod moją torbę skąd wyjęłam najpotrzebniejsze kosmetyki, które kupiliśmy przed chwilą w galerii. Powlokłam się do łazienki zamykając ją na klucz. Kilkakrotnie Paul dobijał się do drzwi, ponieważ nie wychodziłam stamtąd od około 40 minut. Nie mam ochoty tam iść, ale już skoro zostałam zmuszona to muszę dobrze wyglądać ;) Rozczesałam włosy i spięłam sobie starannego koka. Wraz z gotowym makijażem i fryzurą nareszcie wyszłam z łazienki, co nie uszło uwadze Paula, który od razu wparadował do toalety, a raczej wbiegł. Teraz pora na ciuchy... Torebki z zakupami przeniosłam do sypialni Paula i zaczęłam przygotowania do imprezy. Założyłam świeżą bieliznę, a następnie sukienkę. Podeszłam do lustra i kilkakrotnie obróciłam się wokół własnej osi. Sukienka była naprawdę rewelacyjna! Dla dopełnienia założyłam szpilki i byłam gotowa, na tą "zabawę"... Wychodząc z pokoju jeszcze raz kątem oka spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
Pędem pobiegłam do łazienki. Orzeźwiający prysznic znacznie pobudził moje ciało. Następnie otworzyłam szafkę, która znajdowała się nad lustrem. Znalazłam tam masę damskich kosmetyków. Tę sprawę wyjaśnię z Paulem później. Skorzystałam z mleczka do demakijażu, a następnie nałożyłam lekki makijaż. Swoje ubranie tylko wyprostowałam, bo nie miałam możliwości założenia czegoś świeżego. Dumna ze swej punktualności chwyciłam w dłoń torebkę i stawiłam się w salonie.
- Widzę, że kosmetyki siostry się przydały?
- Właśnie miałam to z tobą wyjaśnić... Ty masz siostrę?
- Tak, szesnastoletnią. Jeszcze gówniara z niej. Często do mnie przyjeżdża, a kilka jej rzeczy u mnie zostaje.
- Mam nadzieję, że się nie zezłości.
- Phi, nawet się nie dowie! Możemy już jechać?
- Nie...
- No proszę Gooooosiu!
- Szybko, wychodzimy zanim zmienię zdanie.
- Oł jeah!
Wyszliśmy z mieszkania, a Paul zamknął za nami drzwi. Następnie zeszliśmy na parter i wyszliśmy z budynku. Stojąc na kostce przed blokiem rozglądałam się na około szukając pojazdu, którym mieliśmy się dostać do galerii.
- Czyli rozumiem, że na piechtaka? - zagaiłam
Paul wskazał palcem swój czarny motor zaparkowany kilkanaście metrów od nas.
- Żartujesz sobie? Nigdy nie siedziałam na czymś takim.
- Nigdy nie jest za późno, aby zrobić to pierwszy raz. - Paul wyciągnął zza pleców kask dla mnie. To dziwne, bo nie zauważyłam, aby wychodził z nim z domu.
- Ponownie nie ma mowy! Nie wsiądę na to coś! Nie chcę być dawcą narządów!
- O czym ty mówisz? Daj się ponieść!
- Tak, daję się ponieść: jupii! Wystarczy? Możemy iść piechotą lub wezwać taksówkę?
- Chcesz iść piechotą godzinę albo czekać pół na taksówkę, a potem jechać przez centrum przez cztery kwadranse?
- Wolę to niż motor...
- Oj, nie marudź! Wsiadaj!
Paul popchnął mnie w stronę pojazdu. Czułam się lekko skrępowana, ponieważ pierwszy raz mam do czynienia z czymś takim. Kto to w ogóle wymyślił?
- Ja nawet nie umiem na to wsiąść....
- Chcesz tu sterczeć do wieczora?
Z ogromnym oporem usiadłam na motorze, a Paul rozgrzewał (czy jak to się tam mówi) silnik.
- Trzymaj się mnie mocno! - dopowiedział
Objęłam siatkarza mocno w pasie i ruszyliśmy w drogę. Nie wiem z jaką prędkością jechaliśmy, ale dla mnie to była maksymalna adrenalina. Dosięgnęło mnie wspaniałe uczucie. Czułam ten wiatr we włosach i dźwięk omijających nas samochodów. Może nie jest to tak romantyczne, jak kolacja w Paryżu, ale może być. (...) W końcu dotarliśmy na miejsce. Paul zaparkował motor niedaleko wejścia do centrum handlowego i wprowadził mnie do środka.
- Musimy ci kupić sukienkę najlepiej granatową lub beżową, do tego buty, torebkę... - zaczął wymieniać Paul
- Dlaczego granatowa lub beżowa?
- Zakładam koszulę w jednym z tych kolorów. Musisz do mnie pasować
- O boże... Czy nie wystarczy mi zwykła zwiewna sukienka, której użyję jeszcze kilka razy, a nie okazjonalna suknia, którą włożę raz?
- W sumie to i bez zbędnych dodatków będziesz wyglądać ładnie... No, ale nie marudź już! O, chodź tam!
No i zwiedziliśmy kilkanaście sklepów, w których nie było nic na czym mogłabym zawiesić oko.
- Poddaję się. Nie chce mi się dalej tu łazić... Wracajmy do domu, proszę!
- Jeszcze tylko tam!
Tym razem weszliśmy do jakiegoś sklepu, który w ogóle nie zwrócił mojej uwagi. W środku świeciły pustki, a przy cenach ubrań można było dostrzec kilka zer... Totalnie bez zapału, przeglądałam zawartość wieszaków. I tak nie liczyłam na cud. W końcu usłyszałam wołanie Paul'a. Przemierzyłam pół sklepu, aby w końcu znaleźć go w towarzystwie ekspedientki. Miła kobieta przywitała się ze mną i podała mi kilka naprawdę ślicznych sukienek. Czym prędzej popędziłam do przymierzalni. Będąc już w środku jeszcze raz wykręciłam numer do Nawrockiego lecz ten znowu nie dobierał. Czyżby złośliwość losu?
Zaczęłam od granatowej sukni sięgającej do ziemi, z dekoltem w kształcie litery V. Szybko ją na ciebie nałożyłam i wyszłam, aby zaprezentować się siatkarzowi i sprzedawczyni. Zauważyłam Paula, który siedział na sofie popijając swoją kawę. Wyglądało to zupełnie tak, jak we wszystkich amerykańskich filmach. Chciałam zachować nastrój więc obróciłam się wokół własnej osi i popatrzyłam na parę obserwującą mnie.
- Nie, jest za długa i nie pasuje do tej okazji. Dodatkowo nie pasuje ci do cery! - skarciła mnie pani Marta
Zdenerwowana weszłam do przymierzalni i tym razem założyłam sukienkę w kolorze krwistej czerni, która sięgała mi do ud. Czułam się w niej lekko niekomfortowo, ale i tak musiałam wyjść do obserwatorów.
- To jest czerwień, a nie granat, ani beż! Z resztą jest za krótka. - teraz swoje dwa grosze dołożył Paul
- Nie możemy wziąć pierwszej lepszej i wyjść? - dodałam wchodząc do przymierzalni
Nie usłyszałam odpowiedzi więc weszłam z powrotem i tym razem założyłam sukienkę, która była strzałem w dziesiątkę. Beżowa sukienka, wąska do pasa, a dalej lekko rozkloszowana, z lekkim dekoltem, z długością do kolan. Zadowolona z wyboru wyszłam, aby się pokazać.
- Bingo! Jest świetna. Teraz buty!
Marta podeszła do mnie i kazała mi założyć na siebie czarne szpilki. Nie miałam ochoty się z nią kłócić. Przymierzyłam jedyne buty, które mi dała i były dobre. Zdjęłam z siebie galowe ubranie i wraz z Paulem podeszłam do kasy, aby zapłacić za zakupy.
- A co ty robisz? - spytał, gdy sięgałam do torebki po portfel
- Płacę za swoją sukienkę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Ani mi się waż! Jesteś moim gościem w Rzeszowie wiec to ja za ciebie płacę ;)
Nie sprzeciwiłam się. Paul zapłacił za wszystko i wyszliśmy z tego przeklętego sklepu. Później odwiedziliśmy tylko kilka drogerii i byliśmy gotowi, aby powrócić. Ponownie staliśmy na parkingu obok motoru. Tym razem to ja pierwsza usiadłam na pojeździe. Pragnęłam jak najszybciej pojawić się w domu przyjaciela. po kilku minutach dotarliśmy do celu. Szybko wbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi po czym zdjęłam buty z obolałych nóg i "walnęłam" się na sofę.
- Paul, ja nigdzie nie idę! Nie wyciągniesz mnie nigdzie i tyle... Nie mam ochotę na zabawę ani na żadne takie.
- Myślałem, że już to przerobiliśmy. Nie martw się, ja też nie zamierzam zostawać tam do końca. Zostanę do ogłoszenia wyników, potem trochę pobaluję z Igłą i spadam stamtąd. Mnie też nie kręcą takie ceregiele.
- Paul? Czy ja dobrze słyszę? Pełny polski!
- Tak, tak. Trening czyni mistrza! To jak? Idziesz?
- Muszę?
- Spiesz się, bo wychodzimy za godzinę!
- Zamorduję cie kiedyś!
Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam pod moją torbę skąd wyjęłam najpotrzebniejsze kosmetyki, które kupiliśmy przed chwilą w galerii. Powlokłam się do łazienki zamykając ją na klucz. Kilkakrotnie Paul dobijał się do drzwi, ponieważ nie wychodziłam stamtąd od około 40 minut. Nie mam ochoty tam iść, ale już skoro zostałam zmuszona to muszę dobrze wyglądać ;) Rozczesałam włosy i spięłam sobie starannego koka. Wraz z gotowym makijażem i fryzurą nareszcie wyszłam z łazienki, co nie uszło uwadze Paula, który od razu wparadował do toalety, a raczej wbiegł. Teraz pora na ciuchy... Torebki z zakupami przeniosłam do sypialni Paula i zaczęłam przygotowania do imprezy. Założyłam świeżą bieliznę, a następnie sukienkę. Podeszłam do lustra i kilkakrotnie obróciłam się wokół własnej osi. Sukienka była naprawdę rewelacyjna! Dla dopełnienia założyłam szpilki i byłam gotowa, na tą "zabawę"... Wychodząc z pokoju jeszcze raz kątem oka spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
Co ten durny Michał we mnie widzi? Zwykła szara dziewczyna. Ogromne zielone oczy i szpetny nos, a do tego kłapciaste uszy. Nieproporcjonalnie zbudowana osoba, nawet lekko umięśniona. Nie jestem wyjątkowa ani nawet inna.
W końcu wyszłam z sypialni siatkarza. Ten siedział już na sofie w salonie i oglądał przypadkowy mecz siatkówki na Polsacie Sport.
- Jestem już gotowa. Idziemy?
Chłopak wyłączył telewizor, wstał i odwrócił się patrząc na mnie. Jego oczy przejechały mnie od góry do dołu analizując każdy centymetr mojego ciała. Potem przechylił głowę na jedną i drugą stronę, po czym utworzył usta szeroko ze zdziwienia.
- WOW! Wyglądasz niesamowicie! - powiedział, gdy się lekko otrząsnął
- Dziękuję, dziękuję. Po części to twoja zasługa. I nie schlebiaj mi tak, bo wpadnę w samouwielbienie!
Paul wybuchnął śmiechem i w takim humorze zeszliśmy na parter. Kazałam przyjacielowi zamówić taksówkę, a sama wyjęłam telefon z mojej niepasującej do niczego torebki.
42 nieodebrane połączenia od:Michał Winiarski
O, patrzcie Michał sobie nagle o mnie przypomniał! Weszłam w kontakty i zjechałam suwakiem na literkę "J". Ponownie wykręciłam numer do Nawrockiego. Po drugiej stronie było cicho. Próbowałam jeszcze dwa razy aż w końcu się poddałam. Wyszłam z budynku i zobaczyłam Paula niedaleko swojego motoru.
- Zamówiłeś taksówkę?
- Tak, tutaj stoi - Paul pokazał palcem na swój motor
- Ponownie stroisz sobie żarty? Może nie widzisz, ale mam na sobie sukienkę, która lekko krępuje mi ruchy!
- Nic nie będę podglądał. Wsiądziesz i wysiądziesz! Albo to albo idziesz na piechotę...
- Cholera... Dawaj ten kask!
Wyrwałam przyjmującemu kask z ręki i nałożyłam na głowę. Popatrzyłam się krzywo na pojazd. Głośno wzdychnęłam i usiadłam okrakiem na jednośladzie. Paul zaczął się śmiać i usiadł przede mną. Po chwili byliśmy już w drodze. Mocny wiatr cały czas rozwiewał moją sukienkę więc musiałam ją gładzić i przytrzymywać. To pewne, że nigdy sobie nie kupię motocykla. Dotarliśmy na miejsce po siedmiu minutach. Paul zaparkował za budynkiem, a ja wysiadłam i ostatni raz poprawiłam wygląd. Budynek prezentował się naprawdę wspaniale. Wokół mnie znajdowały się same nieznane twarze. To na pewno sami sportowcy, ich rodzina i przyjaciele.
- Paul wejdź sam do środka, a ja zaraz dojdę. Ada do mnie dzwoniła rano, muszę do niej odpisać, żeby się nie martwiła.
- Ale nie zrobisz mi psikusa typu, że zaraz stąd pójdziesz?
- Oj nie, nie. Nie gadaj tyle, tylko wchodź. Zaraz dołączę.
Paul posłusznie wszedł do środka, a ja wróciłam na parking. Najpierw z torebki wygrzebałam wizytówkę Pauliny i napisałam jej krótkiego esemesa, a później już ostatni raz wykręciłam numer do Nawrockiego.
- Halo? - Odezwał się głos ze słuchawki
- Cześć, Gosia z tej strony. Muszę Ci coś powiedzieć....
Fajny rozdział... Wyobraziłam sobie Paula czekającego na "pokaz" ;D Co do tego motoru, to musi najpierw wsiąść kierowca. Jeśli pierwszy wsiądzie pasażer, o prowadzący nie ma możliwości wsiąść na pojazd bez uszkodzenia pasażera. Wiem z własnego doświadczenia :) (Ale to tylko taka mała dygresja). Nie mam pojęcia, czemu Gośka zadzwoniła do Jacka..
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na 15 rozdział:
http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
Pozdrawiam, no_princess ;D
Dziękuję bardzo ;)
UsuńTa twoja rada dotycząca motoru bardzo się przyda, serdecznie dziękuję ;)
Pozdrawiam ;)
Kolejny świetny wygląd! *__*
OdpowiedzUsuńMi to nie przeszkadza, że tak go zmieniasz wręcz przeciwnie ;)
Bardzo mi się podoba ten wpis!
Wyróżnia się, bo ma taki wesoły charakter ;)
Boję się, że Gośka zadzwoniła do Jacka, aby odnowić związek... W sumie to byłoby bez sensu, ale trzeba mieć to na uwadze ;)
Pozdrawiam volleygirl ;>
Dziękuję ;)
UsuńDlaczego Gośka zadzwoniła do swojego ex? Wszystko się wkrótce okaże ;)
No właśnie tak patrzę, a tu coraz inaczej! :)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, nie jest za krótki, w sam raz :D
A Paul z motorem to niamniusio :3
Być może po to żeby jakoś "udupić" Winiarka? :o
pozdrawiam, Julka
Inaczej, inaczej ale chyba lepiej ;)
UsuńCała sprawa z telefonowaniem się wkrótce rozwiąże ;)
Pozdrawiam ;>
Świetne!! :)) /Ola ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu ;*
UsuńFajny rozdział. Oby tak dalej...
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńOEOEOEOEOOEOEO! *_*
OdpowiedzUsuńJaram się tym blogiem ;3
Ciekawa jestem co dalej się stanie na tej imprezie ;3
Jakiś mały Paulowo-Gośkowy romansik?
Mam nadizeję, że tylko nas tak wkręcasz z tym Nawrockim i ona wcale nie chce odnowić związku ;D
Pozdrawiaam ;3
Cała tajemnica z romansem wkrótce nie będzie już tajemnicą ;)
Usuńnie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału! mam nadzieję, że Gosia nie chce wrócić do Jacka..
OdpowiedzUsuńps. zapraszam na nowy :)
Usuńhttp://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/2013/04/i-dont-like-your-girlfriend.html
Gośka ma zdolność do błyskawicznego wpadania w kłopoty więc u niej wszystko jest możliwe ;)
UsuńZaraz do ciebie zajrzę ;*
świetny rozdział :D zaczełam czytać dzisiaj i mega mnie wciągneło! czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Luna :D
Dziękuję bardzo ;)
UsuńPolecam przeczytanie rozdziałów od początku, aby bardziej wkręcić się w historię ;)
Pozdrawiam, miłego weekendu ;D
Świetne! Fajnie, że Gosia zawitała u Paula. Podczas tych przymiarek wyobraziłam sobie scenę jak z Pretty Woman. Nie wiem czemu tak oponowała przed jazdą tym motorem. Ja bym z chęcią wsiadła i to jeszcze z Paul'em ^^ Czemu Gosia zadzwoniła do Jacka? Pochłania mnie to pytanie. Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJa też pisząc to starałam sobie wyobrazić Julię Roberts ;3
UsuńZ Paulem to chyba każda chciałaby jechać xd
Zostawiam cię na razie z tym pytaniem ;)
Pozdrawiam :*
;x.
Paul jest taki słodki i opiekuńczy ;3 Można mu zaufać, wygadać się mu i wtulić do piersi. Taki człowiek to skarb nie przyjaciel! Bardzo wzruszył mnie początek rozdziału. W sumie to nie wiem dlaczego. Przez chwilę wczułam się w rolę Gośki. Dlaczego ona stawia opór Michałowi? Może brakuje jej z jego strony tej czułości, którą daje Paul. Rozbawił mnie ten moment o omletach xD Wyglądało to trochę jak rozmowa moja i koleżanek ;) Ja też czytając o zakupach miałam przed oczami film Pretty Woman. Uwielbiam ten film! Trochę boję się o Gośkę, bo wydaje mi się, że Paul lekko nią manipuluje i rządzi. Jednak to tylko moja skromna opinia ;) Mam nadzieję, że na tej imprezie nic pomiędzy nimi nie zajdzie. Może pozna jakiegoś Resoviaka, który zawróci jej w głowie? Opcji jest mnóstwo, ale to ty wybierzesz prawidłową ;) Nie mogę się doczekać kolejnych zapewne równie świetnych wpisów! Czekam z niecierpliwością - Beti ;3
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak bardzo wyczerpujący komentarz ;) Nawet nie wiesz jak mocnego to daje koopa! Rozpatrzę wszystkie twoje propozycje ;) Pozdrawiam.
UsuńJak można urywać w takich momentach? Dziewczyno, jesteś niesamowita! <3
OdpowiedzUsuńHahah, dziękuję bardzo ;*
UsuńJak widać po mnie można się wszystkiego spodziewać ;)
Buziaki :*.
Nadrobiłam dziś całość i jedyna dygresja jaką mam do ciebie to: JAK MOŻNA PRZERWAĆ W TAKIM PUNKCIE KULMINACYJNYM?! Informuj mnie, jeśli możesz! :)
OdpowiedzUsuńPo mnie można się wszystkiego spodziewać xD
UsuńJeśli chcesz być informowana o nowych rozdziałach zajrzyj w zakładkę "Informator" ;)
Hahaha kochany Paul :) nie wiem czemu, ale wydaje się być takim dobrym, przyzwoitym i uroczym przyjacielem :) do tego jak baba biegał po sklepach <3 mam wrażenie, że jego bardziej ten wypad zafascynował niż Gochę :D
OdpowiedzUsuńach, ja nie rozumiem czemu się tak upierała, żeby z nim nie iść :D takiej okazji na imprezę z TAKIM siatkarzem nie można opuścić :D! do tego oczyma wyobraźni widziałam, jak pięknie wyglądali razem *.*
Uduszę, uduszę, uduszę za to zakończenie! :) jak można przerywać w takiej chwili! :)
Nie mogę się doczekać opisu tej imprezy i...rozmowy z Jackiem o.O żeby tylko nie powiedział jej czegoś przykrego i nie zrezygnowała z towarzyszenia Paulowi na tej imprezie :<
Pozdrawiam ciepło ;*
naranja-vb.blogspot.com
Dziękuję, dziękuję ;)
UsuńWkótce się dowiesz co zaszło na imprezie ;)
Buziaki ;*
A ja dziękuję, już oficjalnie, za nominację do Liebster Aword :)
UsuńOdpowiedzi w zakładce "Nominacje" na moim blogu :)
Przy okazji zapraszam na nowy rozdział ;*
Nominuję cię do nagrody Liebster Award! Więcej informacji na moim blogu! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Dziękuję bardzo!
UsuńFakt rozdział krótki może i to lepsza metoda na krótsze rozdzialy i czestsze ;) Jakos mało tego Michała ;/ On musi przejsc konfrontacje z Paulem (męską) xd .
OdpowiedzUsuńKrótko, ale często ;)
UsuńBuziaki.
Swietny rozdzial ^_^
OdpowiedzUsuńMoglabys wlaczyc wersie na telefon ;)
Dziękuję ;)
UsuńZauważyłam, że dużo z Was się na to skarży więc jutro to zmienię ;)
Tirarira teraz bede chodzić i śpiewać jak osioł ze shreka :) Bardzo fajny rozdział ale KRÓTKII . WIECEJ WIECEJ WIECEJ :) Zapraszam do siebie pieprznieta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Annie
Dziękuję ;)
UsuńRozdział krótki, bo czasu brak, ale wkrótce to nadrobię ;D
Zaraz do ciebie zajrzę. Buziaki ;*.
kompletmnie nie mam pomysłów, dlaczego ona tak często dzwoniła do Nawrockiego. ale może być ciekawie:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, na nowy rozdział:)
Zaraz zajrzę ;)
UsuńBuziaki ;*
Kiedy następny??? ;* Kocham twoje opowiadanie. Jest takie hipnotajzing. <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;) Niezmiernie mi miło ;D
UsuńPracy nad nowym jeszcze nie rozpoczęłam więc prędko się nie pojawi ;c
Ale się porobiło! Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw :-) Ciekawe co się zdarzy na tej imprezie! ŚWIETNE OPOWIADANIE!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie ;)
UsuńKażda opinia się dla mnie liczy ;3
Buziaki! ;*.
Dziewczyno, szybko bierz się za pisanie następnego rozdziału! Nie rób nam tego i nie trzymaj nas w niepewności. Działaj!
OdpowiedzUsuńA co do Jacka, to nie mam żadnych pomysłów, ale myśle, że jak zawsze zaskoczysz nas jakąś ciekawą intrygą :)
Niestety obawiam się, że kolejny nie prędko przeczytacie ;c Dziś mam konkurs recytatorski, a na majówkę wyjeżdżam ;c Jestem postaram się coś wykombinować ;)
UsuńDziękuję za miłe słowa i buziaki ;*
Jej, dziękuję Ci za miły komentarz i zaproszenie na Twoje opowiadanie =) Warto tutaj zajrzeć!
OdpowiedzUsuńA u mnie nowy:
http://przekraczajac.blogspot.com/
Zaraz zajrzę, dzięki za zaproszenie ;>
Usuńzapraszam do siebie na przemoknietesercaa.blogspot.com - nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że nie napisze czegos odnosnie twojego opwowiadania, ale jestem na etapie czytania :D jak skończę to będę komentować na bieżąco.
pozdrawiam :*
W takim razie zachęcam do przeczytania rozdziałów od początku ;) Buziaki ;*
UsuńŚwietna nuta! *__*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Coldplay <3
Też uwielbiam ten zespół ;3 Świetne teksty, świetna muzyka ;)
UsuńMoże byś tak dodała w końcu ten rozdział?! Zaczynasz nas lekceważyć!!!! -,-
OdpowiedzUsuńSłucham? -,- Przepraszam bardzo, ale nie jestem totalnym nołlajfem. Mam rodzinę, przyjaciół i inne zajęcia. Nie siedzę 24h na dobę przy komputerze więc nie mam możliwości, aby codziennie coś dodawać. Rozdziały się nie pojawiają, ponieważ jest weekend majowy, a mnie nie ma w domu. Proszę o cierpliwość, bo nie jestem maszyną do pisania. I wcale was nie lekceważę. To, że nie mogę, to nie mogę. Po każdej dłuższej przerwie serdecznie przepraszam więc nie widzę powodów do unoszenia się. Nie pozdrawiam.
UsuńMeeega! I jeszcze ta piosenka! Ubóstwiam Cię! <3 Czekam na kolejny rozdział! :-) U mnie już osiemnasty jest, zapraszam do czytania :-)
OdpowiedzUsuńwww.siatkarskimioczamiwidziane.blogspot.com :-)
PS Coldplay moim bóstwem.. <3
UsuńDziękuję ;)
UsuńMoim też! <3
U mnie numer 23, a jutro 24 ;-)
UsuńCzekam na nowy ciągle! :-)
Zapraszam na nowy u siebie ;]
OdpowiedzUsuńhttp://grasz-wygrywasz.blogspot.com/
Zajrzę na pewno ;)
UsuńHee ; * Kiedy bd nowy rozdział? :)
OdpowiedzUsuńCześć ;) Pracy nad nowym nawet nie zaczęłam. Jest mi źle z teog powodu, ale nic nie zrobię. Majówka zajęta, teraz sama nauka.
UsuńSpróbuj dodać coś w weekend ;D Czekamy ; *
OdpowiedzUsuńW weekend na pewno pojawi się coś nowego ;) Jestem właśnie w trakcie pracy nad kolejną cześcią ;>
Usuńojojoj, dodaaawaj <3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tak wam zależy na nowym rozdziale ;) Wkrótce spełnie wasze oczekiwania, bo nadchodzi weekend ;) Więcej czasu = nowy rozdziałch ;) A teraz mam do was prośbę ;> Jeśli możecie to podajcie tytuły waszych ulubionych piosenek ;) Przed każdym rozdziałem zamierzam dodawać utwór przewodni, a wasza opinia się przyda ;) Dziękuję! ;*
UsuńJuź 2 dzień weekendu, a kolejnego rozdziału nie widać ;C Czekamy tak długo ^`^ Pośpiesz się pliss
UsuńFajny;) Czekam na kolejny;) Zapraszam na V http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział?czekam i czekam....
OdpowiedzUsuńHahhaha chyba sobie jeszcze troche poczekamy.... seriously no comments.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana przeze mnie do nagrody Liebster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej tutaj: http://siatkarskie-rodzenstwo.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Pozdrawiam, nitka.<3