Dotarliśmy wczoraj do Zakopanego około godziny 21.00. Mieliśmy spory problem ze znalezieniem upragnionego hotelu, jednak po 30 minutach poszukiwań dotarliśmy na miejsce. Właścicielka to pani Aneta. Nie był to typowy hotel cztero czy pięcio gwiazdkowy. Miał w sobie odrobinę domowego czaru. Dostaliśmy klucze do swoich pokoi. Zamieszkiwałam go z Adą, a Michał z Mariuszem. Od razu, gdy przeszłam przez próg położyłam się na łóżku. Byłam bardzo zmęczona.
- Ale się cieszę, że tu jesteśmy! – powiedziała Ada
- Ja też. To będzie wspaniała przygoda – odrzekłam
- No, dokładnie.
- To gdzie jutro idziemy?
- Może Kasprowy Wierch albo Dolina Kościeliska. Sory, ale
śpiąca jestem. Dobranoc
Obudziłam się dopiero o 8.00. Wraz z Adą zeszłyśmy do jadalni hotelowej na śniadanie. Tam przy stole obok okna czekali na nas przyjaciele. Podeszłyśmy do nich, przywitałyśmy się i usiadłyśmy obok. Po chwili podszedł do nas kelner. Złożyliśmy zamówienie i czekałyśmy na dostarczenie go.
- To gdzie dzisiaj? Chyba Nosal no nie? – zapytał Mariusz
- Dobra – krzyknęliśmy chórkiem
- W takim razie bądźcie o 9.30 przy głównych drzwiach.
Dziewczyny, wyrobicie się? – oznajmił Michał
- Aż tak to my się nie guzdrzemy. Hahaha – odpowiedziałam
W tej chwili kelner przyniósł nam posiłek. Spożyliśmy go w
ekspresowym tempie i wróciliśmy do pokoi. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam
się. Założyłam sportową bluzę, jeansy i adidasy. O 9.30 stałyśmy już obok drzwi
wejściowych. Chłopcy podeszli kilka minut po nas. Portier zamówił nam taksówkę.
Już około godziny 10.00 wyruszyliśmy zdobywać szczyt Nosala. Nie myślałam, że
droga zajmie nam aż tyle czasu, ale Zakopane to bardzo ruchliwe miasto pełne
korków i głośnego zgiełku. Na miejscu spotkały nas piękne widoki. Wszędzie
można było dostrzec soczystą zieleń. Maszerując zielonym szlakiem zdobyliśmy tę
narciarską górę. Droga była bardzo długa, marzły nam nosy, buty przemokły,
jednak było warto. Schodziliśmy Doliną
Olczyską podziwiając Kopieniec , szałasy pasterzy, wywierzysko olczyskie.
Pierwszy raz udało mi się tak dokładnie pozwiedzać polskie góry. Czułam się
bezpiecznie chodząc po szlakach. Czułam przy sobie obecność i oddech Michała.
Te dwa czynniki sprawiały, że czuję się wolna. Wiedziałam, że gdy się
przewrócę, to Winiar mnie złapie. Około 13.00 zeszliśmy ze szlaku w
Jaszczurówkach , gdzie spotkała nas ulewa i burza. Słysząc pierwszy piorun
bardzo się przestraszyłam.
- A mówiłaś, że nie boisz się deszczu – powiedział Winiar
- Deszczu się nie
boję. Burzy tak – odrzekłam
Wtedy Michał przytulił mnie oddając swój płaszcz
przeciwdeszczowy. Po kilku minutach drogi w deszczu natknęliśmy się na
niewielką góralską chatkę. Na początku wydawało mi się, że przenocujemy w tej
zimnej norze. Jednak przychylność i wyrozumiałość górala sprawiły ,że w
ciągu 15 minut znaleźliśmy się w hotelu. Tam ponownie przywitał nas portier.
Była już godzina 14:30 więc skierowaliśmy się do restauracji hotelowej na
posiłek.
- Witam państwa. Co podać?
- Dwa razy rosół, jedną sałatkę i kurczaka – odpowiedziałam
Siedzieliśmy w tym samym miejscu co rano. Wyjrzałam przez
okno. Padał deszcz ze śniegiem. Pogoda nie była najlepsza. Bardzo chciałam
wybrać się nad Morskie Oko i na Wielką Krokiew. Wydaję mi się, że moje plany
nie zostaną spełnione. Po chwili kelner przyniósł jedzenie. Ponownie było
pyszne! Bardzo smakowała mi góralska kuchnia. Jako darmowy deser wręczył nam
góralskiego oscypka, tak zwanego „warkocza”. Na pożegnanie rzuciłam mu uprzejme „dziękuję”.
To był ładny gest z jego strony. Pod wieczór wyszliśmy na Krupówki. Pod swój
płaszczyk założyłam delikatną białą sukienkę do kolan na wypadek jakiejś
kolacji na mieście. Na dworze było całkowicie ciemno. Tylko uliczne lampy oświetlały czarny asfalt.
Chodziliśmy uliczkami i słuchaliśmy góralskiej muzyki. Nawet nie wiem kiedy
Michał złapał mnie za rękę. Ada również trzymała się Mariusza. Nie chciałam się
sprzeciwiać Winiarskiemu więc nie odciągnęłam ręki. Nawet przeciwnie! Jeszcze
mocniej chwyciłam jego dłoń. Patrzyłam się co chwilę w jego piękne tęczówki.
Niestety musiałam się obudzić z tego cudownego snu. Była już 20.00 więc
weszliśmy do pobliskiej restauracji. Była urządzona w włosko – góralskim stylu.
Charakteryzowała się kolorem zielonym. Do jednego stołu usiadłam z Winiarem, a
do drugiego Ada i Mariusz. Zamówiłam sobie spaghetti. Podczas oczekiwania na
danie rozmawiałam z Michałem.
- I jak? Podoba ci się tu?
- Oczywiście! Jest świetnie! Najlepszy urlop w życiu. Ale
jestem okropnie zmęczona. Ta wspinaczka dała mi popalić. Przynajmniej schudnę.
- Nawet nie próbuj! Wyglądasz jak patyk!
- Uważaj, bo wpadnę w samouwielbienie. Nie będę się z tobą
kłócić. Nie mam siły.
- I dobrze – powiedział Michał całując mnie w czoło
- Musimy zorganizować Adzie jakieś urodziny.
- Tak, wiem. Też o tym ostatnio myślałem. Może by to
urządzić w Zakopanem? Nie musimy przecież szybko wracać
- Doskonały pomysł. Ty to masz łeb! Uzgodnimy to jeszcze z
Mariuszem
- Uważaj, bo teraz to ja wpadnę w samouwielbienie
- Hahahahahahaha
W tym momencie kelner rozłożył srebrną tacę na naszym stole i odkrył pokrywkę. Od razu wzięłam się za jedzenie.
- Dasz trochę? – zapytał Michał
- Jasne, proszę – powiedziałam podając talerz.
Nawinęłam na widelec jeden kawałek makaronu i zaczęłam
ciągnąć. Michał zrobił to samo. Po chwili zorientowałam się, że między naszymi
głowami jest tylko około 10 centymetrów. Michał trzyma w buzi ten sam makaron
co ja. Wiedziałam co to znaczy… Będzie tak jak w tych wszystkich bajkach i
filmach. On pociągnie klusek, ja się do niego przybliżę i mnie pocałuje. Ten
scenariusz znałam doskonale. Nie wiedziałam czy tego chciałam. Ku mojemu
zdziwieniu Michał zrobił coś zupełnie innego. Poczułam na swojej ręce dotyk
innej dłoni. Nie była drobna tylko potężnie zbudowana. Michał puścił makaron.
- Przepraszam, niechcący – odrzekł
- Nic się nie stało. Nie przepraszaj – odpowiedziałam
Winiar tylko się uśmiechnął i odsunął swoją rękę. Czułam
swój stres. Wiedziałam jaka jestem czerwona. Zarumieniłam się chyba ze wstydu.
Widziałam uśmiech Ady, która siedziała stolik obok. Cała trzęsłam się ze szczęścia
lub przerażenia. W sumie to pierwszy raz byłam tak blisko z mężczyzną. Szybko
się otrząsnęłam i wróciłam do życia. Po skonsumowanym posiłku wyszliśmy na zewnątrz.
Szczęśliwi wróciliśmy do apartamentów. Ada zasnęła bardzo wcześnie, a ja
jeszcze chciałam wejść na pocztę e-mailową. Same reklamy i głupie
powiadomienia. Nagle ktoś zastukał cicho do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam
Winiara w piżamie.
- Dobranoc słońce – powiedział i pocałował mnie w policzek
po czym wszedł do swojego pokoju
- OMG – pomyślałam
Stałam w progu jeszcze przez minutę. Nie mogłam się ogarnąć.
W końcu zamknęłam laptopa i położyłam się do łóżka. Rozmyślałam jeszcze nad tą
sytuacją do północy.
Drugi dzień naszego wyjazdu. Już po przebudzeniu czekała na mnie niespodzianka. Wstałam i przetarłam oczy. Strasznie się przestraszyłam. Jak myślicie kogo zobaczyłam w łóżku, w którym wczoraj spała Ada? Tak, Winiara. Nie spałam w piżamie tylko w biustonoszu i krótkich spodenkach, wiec czułam się niekomfortowo.
- Co ty tu robisz?-
wykrzyczałam zakrywając się kołdrą
- Osz kurde. Co ja tu robię? – krzyknął Michał
- Gdzie Ada? Co ty sobie myślisz? Chciałeś mi się do łóżka
wpakować? Wynocha!
- Nie, nie, nie! Nie wiem gdzie Ada! Nie mam pojęcia co tu
robię! Nie miałem złych zamiarów! W sumie to nie miałem żadnych...
- Dobra, cicho. Zamknij oczy albo przykryj się kołdrą. Muszę
się ubrać.
Michał zrobił to co mu kazałam. I tak wiedziałam, że
podgląda przez palce. Ale trudno. Wstałam i założyłam na siebie t-shirt.
Złapałam Michała za rękę i zaciągnęłam do jego pokoju. Otworzyłam drzwi i
ujrzałam Adę i Mariusza w jednym łóżku. Oboje spali. Wyglądali tak słodko.
Spojrzałam wtedy groźnie na Michała.
- Nie miałem z tym nic wspólnego! – krzyknął i obudził Adę
- Idiota! – powiedziałam kłując go po brzuchu
Ada popatrzyła się na nas z przerażeniem.
- Wytłumaczysz mi coś? Wstaję, a Winiar leży w twoim łóżku.
Idę do jego pokoju i widzę ciebie i Mariusza!
- Serio muszę ci tłumaczyć?
Po jej spojrzeniu wiedziałam o co chodzi.
- To moja wina… - zaczął Mariusz – przeniosłem wczoraj
Winiara do łóżka Ady. Tak właściwie to masz strasznie mocny sen stary. Potem
Obudziłem Adę no i dalej wiesz co było – dokończył uśmiechając się.
- Widzimy się zaraz na dole w restauracji, ubierzcie się
kochasie. Ada choć ze mną! – powiedziałam
Ada owinęła się kołdrą i udała do łazienki. Po chwili wyszła
ubrana. Zaciągnęłam ją do naszego apartamentu.
- Idiotka jesteś! Co ty robiłaś?
- Naprawdę nie wiesz?
- Ooo boże! Umówiłaś się z nim wcześniej?
- Nie po prostu obudził mnie jego dotyk. Zauważyłam jak
trzyma Winiara. Wyjaśnił mi wszystko szybko. Położyłam Michała na łóżku i
przykryłam. Mariusz wtedy wziął MNIE na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Dalej
nie będę mówić.
- Szczęściara! Skarbie, dałaś czadu!
- I to jakiego. Dobra chodź na śniadanie.
Ada wyszła z pokoju i usłyszałam jak wraz z Michałem zeszła
do jadalni. Wyszłam niedługo po niej. Poczułam czyiś silny dotyk na ręce. Był
to Mariusz. Schylił się i szepnął mi coś do ucha.
- Kocham ją. Nie chce tego zmarnować…. – powiedział i
pobiegł do jadalni
Ten świat jest cudowny. Tyle wspaniałych, kochających się
par! To był wspaniały wyjazd! Tyle się dzieje. Byłam strasznie zadowolona ze szczęścia
Ady. Serdecznie kibicowałam nowej parze. Wiedziałam, że przyjaciele na mnie
czekają więc udałam się w stronę restauracji.
_________________________________________________
Ten rozdział chyba lepszy od poprzedniego, ale nie świetny ;D Zrobiłam zakładkę "Stylizacje Gosi" i usunęłam ._. Chyba jednak jestem blondynką ._. Zapraszam do komentowania o obserwowania ;D Jeśli chcesz być informowany o kolejnych rozdziałach napisz w komentarzu ;> Pozdrawiam, miłego dnia ;D
~aloone321
ostatnie słowa ktore powiedział Mariusz były takie słodkie ^^ czekam na nastepny rozdział :) świetny blog
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;D ZAPRASZAM DO CZYTANIA ;D
UsuńNo kobieto, dalas czadu. Ale ta ich milosc rozkwita. Jestem ciekawa, co bedzie jutro. :*
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Chodzi ci o miłość Ady i Mariusza czy Gośki i Michała? ;3
Usuńahahah ;D Wlazły przeniósł Winiara :D zajebisty rozdział *.*
OdpowiedzUsuń