Rozdział III
Dwa tygodnie później....
Dziś rano wstałam bardzo wcześnie, bo około 6.00. Cicho
wstałam z łóżka, aby nie obudzić Jacka i udałam się do łazienki, aby
zatelefonować. W toalecie poczułam nieprzyjemny dla mnie zapach wody
kolońskiej, więc wiedziałam, że Jacek już się obudził. Jednak nie przejmując
się tym wystukałam na klawiaturze mojego smartfona numer telefonu do Michała
Winiarskiego. Po chwili w słuchawce usłyszałam znany głos.
- Halo? - odezwał się zaspany Winiar
- Hej tu Gośka. O boże, obudziłam cię? - zapytałam z troską
- Spałem, ale dla ciebie się obudzę. Słucham cię, o co
chodzi? - spytał Michał
- Nie chcę narobić ci dodatkowych obowiązków, bo...-
zaczęłam
- Nie narobisz, nie narobisz. Chętnie ci pomogę. Mów dalej -
wtrącił głos z telefonu
- Jest taka sprawa, bo umówiłam się z mamą, że dziś do niej
przyjadę niestety nie mam dostępnego żadnego środka transportu. Pierwszy
autobus wyjeżdża dopiero o 10, pociągi dziś nie kursują, samochodu nie mam, a
piechota nie wchodzi w grę. Chyba masz samochód, prawda? - zapytałam z nadzieją
- Co jak co, ale z pensji siatkarza za się wyżyć i na
dodatek kupić samochód - odpowiedział Michał śmiejąc się
- No więc chciałabym się zapytać czy mógłbyś mnie zawieźć do
matki. Wiem, że to głupia prośba, która na pewno narobi ci problemów. -
odrzekłam
- Oczywiście, że cię podwiozę! I żadna głupia prośba! Z
chęcią poznam twoje rodzeństwo - odpowiedział Winiar
- Och, serio? Będę ci dozgonnie wdzięczna! - wykrzyknęłam
- Serio, serio. Czekaj koło przystanka na ul. Mickiewicza o
8.00. Przyjadę na czas! - powiedział Michał
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję! Ja
również postaram się nie spóźnić. Więc do zobaczenia. Papa - odpowiedziałam
- Do zobaczenia Gosiu. - wymruczał przyjmujący
Po raz kolejny Michał napędził mnie pozytywną energią.
Szybko wzięłam prysznic, potem wysuszyłam włosy i się ubrałam. Tym razem
postawiłam na klasykę. Nałożyłam białe rurki, żółtą koszulkę kropki i dla dopełnienia nakryłam się granatowym żakietem. Punktualnie o 7:30 byłam gotowa, więc ruszyłam w stronę
drzwi. Dosłownie dwa kroki przed nimi usłyszałam za sobą głos Jacka.
- A ty gdzie się wybierasz? - zapytał
- Jadę do mamy. Mówiłam ci o tym tydzień temu - odparłam
- Nie chcesz, abym cię zawiózł? - zapytał
- Nie trzeba. Dam sobie radę - odrzekłam i zamknęłam za sobą
drzwi
Na początku zastanawiałam się czy nie powinnam skłamać i
powiedzieć, że "jadę autobusem", jednak bałam się, że ona dalej
będzie zadręczał mnie pytaniami. Mógł również sprawdzić rozkład jazdy w
internecie. Tak czy inaczej o 8.00 stałam już przy przystanku. Po chwili
podjechał czarny samochód. Wydałam mi się być nieznany, więc się
przestraszyłam. Wkoło nikogo nie było więc czułam się samotna i niebezpieczna.
Nagle ku mojemu zdziwieniu szyby samochodu uchyliły się i dojrzałam znajomą
twarz.
- Witam panią. Może gdzieś podwieźć? - zapytał kierowca
To był Winiar! oczywiście ja wybuchłam śmiechem. Nie
pozostało mi nic tylko wsiąść do pojazdu.
- Zrobiłeś dobre pierwsze wrażenie. Oby tak dalej! A więc
dziś zwiedzimy Blizin. To kilkanaście kilometrów stąd. Mam cię kierować czy GPS
nas poprowadzi? - spytałam
- Na pewno nie GPS. Twojego głosu chętnie bym słuchał, ale
niestety znam drogę do Blizina. - odpowiedział Michał uśmiechając się
Przez pierwsze dwie minuty drogi była zupełna cisza. Żadne z
nas się nie odzywało, tylko radio radośnie grało. Po chwili Michał rzucił
pytaniem:
- Słyszałem coś o tym Blizinie. Wychowałaś się tam?
- Nie do końca. Urodziłam się w Bełchatowie. Jednak moi rodzice
chcieli uciec od nieświeżego powietrza, masy ludzi i samochodów, spalin i
niekorzystnych warunków więc, gdy miałam 4 lata przeprowadziliśmy się do
Blizina. Tam mieszkali również moi dziadkowie. Po ich śmierci odziedziczyliśmy
dom. Wraz z Adą na studia z powrotem wróciłam do Bełchatowa. No właśnie.... Z
Adą znam się od małego. Nasze matki leżały wspólnie na porodówce. Ona od
urodzenia mieszka w Bełchatowie. Do przedszkola chodziłyśmy razem, do
podstawówki i gimbazy też. Ada postanowiła, że liceum ukończy w Piotrkowie
Trybunalskim jednak jej marzenia legły w gruzach, ponieważ jej matka miała raka
więc Adka została w Bełchatowie. Powracając do tego raka to nie ma się czym już
czym martwić. Długo przyjmowała chemię, a że rak był łagodny to z
"łatwością" go zwalczyła. No powracając do miejsca zamieszkania to po
studiach już nigdzie się nie ruszałam. Tuż po skończeniu edukacji dostałam
pracę jako asystentka w studiu fotograficznym. Dopiero się uczyłam więc o
profesjonalnym fotografie mogłam pomarzyć. Jednak po krótkim czasie zostałam
wylana. Na jednej z imprez trener Nawrocki zaproponował mi pracę i tak oto
jestem fotografem PGE Skry Bełchatów - powiedziałam jednym tchem
- Hahahaha jesteś okropnie gadatliwa! - wykrzyczał Winiar
- Czy to źle? - spytałam ze zmartwieniem
- Nie! Wręcz przeciwnie! Uwielbiam gadatliwość. W klubie
jest Alek, który cały czas nawija. Czasami nawet po Serbsku! Wtedy nikt go nie
może zrozumieć, ale on i tak gada swoje - powiedział Winiar śmiejąc się
Ja również śmiałam się do bólu. W tej sekundzie w radio
zaczęła lecieć piosenka "Zawsze tam gdzie ty" zespoły Lady Pank. Był
to mój ulubiony kawałek.
- Ooo mój ulubiony utwór! Wielbie to! - krzyknął Winiar
Wtedy zrobiło mi się miło od środka. Wiem, że mamy ze sobą
coś wspólnego. Po chwili Michał zaczął nucić tekst piosenki. Ja również nie
powstrzymałam się od tego. Wspólnie śpiewaliśmy utwór na cały regulator. Przyznam, że Winiar jak śpiewa ma cudowny
głos. Wiedziałam o tym już z nagrać "Igłą Szytę", kiedy to Michał
zaśpiewał kawałek "Somebody that I just to know" jednak nigdy nie
miałam okazji się o tym przekonać aż do teraz. Niestety nie skończyliśmy
słuchać tej piosenki, bowiem byliśmy już na miejscu. Tuż przy bramie wjazdowej
do posiadłości powitała nas moja mama. Mnie uściskała i ucałowała po policzku
natomiast Winiarski pocałował ją w rękę. Ona popatrzyła się na niego z ogromnym
zdziwieniem i jednocześnie podziwem. Moja mama (Anna) zaprosiła nas do środka.
Na dworze było zimno i nieprzyjemnie więc bez zastanowienia weszliśmy do domu.
Gdy tylko Michał stanął swą nogą na paneli podłogowej po schodach jak piorun
zbiegł mój siedmioletni brat Marcin. Od razu poszedł wraz z przyjmującym Skry
do swojego pokoju, a ja wraz z mamą udałam się do kuchni. Nie zwlekając długo,
tuż po tym jak mama zaparzyła kawę rozpoczęłam rozmowę.
- Mamo, przyjechałam do siebie po to, aby porozmawiać o moim
życiu prywatnym, a raczej o moim związku z Jackiem - zaczęłam
- Z Jackiem? No cóż... Słucham! - powiedziała mama
- Parę tygodni temu poznałam mojego ulubionego siatkarza -
Michała Winiarskiego. Najpierw po prostu rozmawialiśmy, a teraz coraz częściej spędzamy ze sobą czas. Jacek w
ogóle nie wie o mojej znajomości z idolem. Boję się, że gdy się dowie weźmie to
za zdradę... - powiedziałam
- Rozumiem... A czy to jest zdrada? – spytała mama
- No właśnie nie! Traktuję go jako przyjaciela, nawet bardzo
dobrego! Świetnie się dogadujemy, mamy wspólne pasje, takie same
zainteresowania więc spędzamy dużo czasu razem - odpowiedziałam
- Czy ten Winiarski to mężczyzna, z którym dzisiaj
przyjechałaś? - ciągnęła wywiad mama
- Tak. To on - odpowiedziałam
- Przystojny, uprzejmy, miły. Jednak co ty o nim wiesz
dziecko? - wykrzyknęła mama
- Ciii! Nie chcę, aby Michał usłyszał naszą rozmowę. Co o
nim wiem? Z funpage'ów, blog'ów, funclub'ów i oficjalnych stron dokładnie
wszystko. Miałam okazję również pomęczyć go własnymi pytaniami - powiedziałam
- Kolega jak kolega. W czym problem? - spytała mama
Czułam, że mama mnie zupełnie nie rozumie. Nie dostrzegała
problemu z jakim do niej przyjechałam. Mimo tego dokończyłam naszą konwersację.
- W tym problem, że Jacek nic nie wie o tym, że się
widujemy. Boję się, że gdy się dowie to posądzi mnie o zdradę! - powiedziałam
zdenerwowana
- Całujesz się z nim, przytulasz, trzymasz za ręce? –
ciągnęła wywiad mama
- Całuję tylko z policzek, przytulam po przyjacielsku,
trzymałam za ręce tylko w czacie burzy w pierwszy dzień naszej znajomości. Nie
wiem czy związek z Jackiem jest moim wymarzonym…- odpowiedziałam
- Och, młoda jesteś głupoty gadasz. On o ciebie dba,
załatwił ci pracę i dom. Kochasz go. – powiedziała mama
- Nie możesz mi mówić co czuje. Sama dobrze o tym wiem. Nie
wiem w ogóle po co przyjeżdżałam – odrzekłam wychodząc z kuchni
- Jacek to ten na całe życie. Zaufaj mi. Oo. witaj Michale! –
odrzekła mama
Boję się, że Michał mógł usłyszeć część naszej rozmowy.
Jednak to nieistotne. Wraz z Winiarem poszliśmy do mojego brata, aby się z nim
pożegnać i później wyruszyliśmy w drogę powrotną. Trasa również minęła
przyjemnie. Rozmawialiśmy, śpiewaliśmy opowiadaliśmy historyjki. Przyjmujący
wysadził mnie pod blokiem, gdzie mieszkała Ada z Filipem. Michał jak to
przystało na dżentelmena podprowadził mnie pod same drzwi. Następnie rzucił
słodkie „cześć” na pożegnanie. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Ku mojemu
zdziwieniu otworzył je Mariusz Wlazły. Patrzyłam na niego z osłupieniem. W
końcu wydusiłam z siebie słowa.
- He-he-hej. Pamiętasz mnie? To ja, Gośka koleżanka Ady. Czy
zastałam ją? – spytałam
- Cześć Gosiu. Oczywiście, że pamiętam! Nie ma jej. Akurat
poszła do sklepu. Mam coś przekazać? – spytał Mariusz uśmiechając się
- Nie, nie trzeba. Wpadnę innym razem. Do zobaczenia –
powiedziałam
Potem zeszłam po schodach i wyszłam przed budynek. Czyżby
Ada ukrywała przede mną związek z Wlazłym? Mnie się wszystko wali, a Ada jest
szczęśliwa. To w sumie norma. Wyjęłam z kieszeni telefon i zamówiłam taksówkę.
Po około 10 minutach dotarłam do domu. Już w holu spotkały mnie niemiłe słowa.
- Gdzie byłaś? – zapytał Jacek
- U mamy przecież ci mówiłam. Pojechałam autobusem –
skłamałam
- Autobusem powiadasz? To dlaczego wsiadałaś do czarnego
samochodu na przystanku? – zaczął Jacek
- Przepraszam bardzo, ale czy ty mnie śledzisz? – oburzyłam się
Nie chcąc słyszeć dalszych oskarżeń Jacka udałam się do
swojego pokoju. Następnie przygotowałam sobie posiłek i zaczęłam przerabiać
kilka zdjęć Pawła Zatorskiego, które udało mi się zrobić. Czułam się źle z tym,
że okłamałam Jacka. Jednak czy on miał prawo mnie śledzić? Czy Ada jest
związana z Wlazłym? Czy czuję coś do Winiara? Czy Jacek to tylko przyjaciel? Te
pytania nurtowały mnie przez całą noc. Muszę to wszystko jakoś wyjaśnić. Jutro
na szczęście wybieram się na mecz Skry wraz z Adą Filipem. Może wtedy przynajmniej wyjaśni się
sprawa związku mojej przyjaciółki.
___________________________________
Oto kolejny rozdział ;>
Myślę, że wam się podoba ;)
Nadszedł weekend więc teraz będę coś wrzucać codziennie ;>
~aloone321
No to teraz ja się muszę po czepiać :*
OdpowiedzUsuńPo pierwsze:"czekaj koło przystanka..."??? A nie koło przystanku??? No może i tak. :P
Po drugie: Myślałam, że będzie ciupkę dłuższa ta rozmowa z matką, no ale to jest twój blog i ty wymyślasz.
Po trzecie: Superasty rozdział i nie mogę się już doczekać następnego. :*
Dziękuję za słowa krytyki ;) Przydadzą się i postaram się o wszystko poprawić ;P Kolejny rozdział już jutro ;> Pozdrawiam ;3
OdpowiedzUsuńBrak spójności i logiki... Chaotyczna akcja... Pierw poczytaj książki z gramatyki, a potem pisz opowiadania. Nie mówiąc o interpunkcji i stylu...
OdpowiedzUsuń