środa, 27 lutego 2013

Rozdział 2

Rozdział II

"Pamiętnik Gosi"
Dziś rano wstałam około godziny 6:00, założyłam na siebie aksamitny szlafrok i udałam się w stronę kuchni na śniadanie. Tam przy stole czekał już Jacek. Przygotował dla mnie przeprosinowe śniadanko. Stół był pięknie ozdobiony. Stały na nim palące się świece, płatki róż porozrzucane po nakryciu sprawiały wspaniałe wrażenie. Stojąc w drzwiach uśmiechnęłam się znacząco patrząc na Jacka.
- Witaj Małgorzato. Jak się spało? Przygotowałem śniadanie.Mam dla ciebie niespodziankę. Wiem, że obiecałem obiad, ale mam lepszy pomysł. Ostatnio pokłóciłaś się z Adą i Filipem więc postanowiłem ci to wynagrodzić. Rozganizowałem dzisiaj prywatny trening z chłopakami. Możesz zaprosić Adę i Filipa. Zaczynamy o 8.00. Wyjdę z domu trochę wcześniej, ale będę na ciebie czekał. - powiedział Jacek
- Och matko... Naprawdę? Dziękuję bardzo! Zaraz do nich zadzwonie. Na pewno będą w siódmym niebie! - odrzekłam z entuzjazmem
Jacek tylko uśmiechnął się. Nie rozmawialiśmy przez całe śniadanie. Wychodząc z jadalni zauważyłam wychodzącą z domu gosposię. Bynajmniej na nią wyglądała, więć postanowiłam ją zaczepić.
- Przepraszam, co pani tutaj robi? - spytałam
- Jak to co? Pan Nawrocki wynajął mnie kilka dni temu. Przyszłam dziś rano posprzątałam dom, zrobiłam śniadanie i się wynoszę. Proszę się nie martwić, zapłacił mi. - odpowiedziała gospodyni
- Słucham? To pani przygotowała śniadanie? - zapytałam
Ona tylko pokiwała głową i wyszła przez drzwi. Czułam się źle z tego powodu, że Jacek mnie oszukał. Jednak nie zamierzałam rozpoczynać kłótni więc udałam się do pokoju. Wzięłam ręcznik i poszłam do łązienki, aby wziąć szybki prysznic. Następnie wysuszyłam włosy, umyłam zęby i ubrałam się. Chciałam wyglądać ładnie i jednocześnie sportowo. Nałożyłam czarne rurki i beżowy sweter. Zeszłam na dół po schodach, aby pożegnać się z Jackiem, jednak już go nie zostałam. Po godzinie zamówiłam taksówkę, która zatrzymała się przy hali na której chłopcy zawsze mają trening. Przed budynkiem spotkałam już Adę i Filipa. Razem weszliśmy do środka. Już z daleka zobaczyłam kilkanaście rozciągających się siatkarzy. Co jak co ale dwumetrowych kolesi można dojrzeć ;> Ada od razu podbiegła do Mariusza Wlazłego prosząc do o autograf. Ich rozmowa przebiegała mniejwięcej tak:
- Hej. Nazywam się Ada, jestem koleżanką Gośki i Jacka. Mógłbyś podpisać się w tym zeszycie? Jestem twoją ogromną fanką, ty moim idolem, oglądam każdy mecz SKRY, jeżdżę na zloty, lajkuje i obserwuje wasze strony i kluby. - wysapała w sekundę Ada
- Hahahahhahaha. Hej Ada. Chyba nie muszę się przedstawiać. Jasne już się podpisuje. Masz ochotę poodbijać? - spytał się Mariusz słodko się uśmiechając
- Serio chcesz ze mną poodbijać? Nie jestem najlepsza, bo nie wychodzą mi zagrywki. - powiedziała Ada ze smutkiem, który widniał na jej twarzy
- Nie przejmuj się. Zagrywki nie będą konieczne - Mariusz mówiąc to ponownie się uśmiechnął
Ada była już zajęta Mariuszem. Teraz musiałam wynagrodzić wszystko Filipowi. Zaprowadziłam go do Aatanasijevića. Nie podsłuchałam ich rozmowy, bo w kącie dojrzałam Michała Winiarskiego. Jednak postanowiłam, że zachował spokój. Nie chciałam zwracać na sieie uwagi, więc spokojnie przeszłam przed nim, a on zawołał:
- Hallo! Można panią poznać?
Odwróciłam się rzucając włosami, uśmiechnęła i odpowiedziałam:
- Hahah. Pewnie, że można. Małgorzata jestem, dla znajomych Gośka
- Czyli rozumiem, że już jestem twoim znajomym, Gosiu - odrzekł Michał
- Oczywiście, że tak. - odpowiedziałam śmiejąc się
- Chcesz się ze mną porozgrzewać? Potem możemy zagrać przyjacielski mecz - powiedział Winiar
- Jasne nie ma sprawy. Myślę, że nie będę aż taka kiepsa. Chyba musisz mnie sporo nauczyć. - odpowiedziałam
- Na pewno grasz świetnie. - uspokoił mnie Michał
Rozciągając się z nim szukałam Jacka, który powinien się gdzieś kręcić. Jednak nigdzie go nie dostrzegałam. W końcu dałam sobie spokój i cieszyłam się wspólnie spędzonymi chwialmi z moim idolem.
W ogóle nie czułam upływu czasu. Najpierw rozgrzałam się, potem odbijaliśmy, Michał nauczył mnie zagrywek, które mi nie wychodziły. Wkrótce wszyscy się rozeszli i na hali zostaliśmy tylko my. Wspólnie udoskonalaliśmy naszą grę. Nie wiem kiedy minęło 8 godzin. Nadeszłą 16.00. Jest styczńę, więc powoli już się ściemniało. Winiarski jednak nie chciał, abym wracała do domu.
- Co ty na to Gośka, abyśmy poszli do kina, albo na miasto? - spytał Winiar
- Jestem zgodna na te dwie propozycje ;) To jak, do kina? - zapytałam, zapominając o otaczającej mnie rzeczywistości
- Oczywiście, możemy iść. Cudownie! W takim razie chodźmy - odrzekł Michał łapiąc mnie za rękę i ciągnąc za sobą.
Następnie wyszliśmy z hali i udaliśmy się do pobliskiego kina. Seans trwał dwie godziny. Film bardzo nam się poodbał. Była to komedia romantyczna opowiadająca o dwójce ludzi, którzy poznali się zupełnie niespodziewanie. W jeden dzień zakochali się w sobie. Najbardziej podobała mi się wzmianka o całującej się parze w deszczu. Jest to roantyczna chwila, która na pewno chce przeżyć każda dziewczyna. Po wyjściu z kina Winiarski nagle odrzekł:
- Zjadłbym loda. Jaki jest twój ulubiony smak? Na rynku jest pare lodziarni. Może pójdziemy? - spytał nagle Michał
- Hahah słucham? Loda w styczniu? Winiar, ty głuptasie! A jeśli chodzi o smak to wanilia. Jeśli chcesz to możemy pójść. Nawet ta przygoda jest wspaniała. Tyle się dziś dzieje! - odpowiedziałam
- Ale bierzemy po trzy gałki. Ja stawiam. Mam na rynku kolegę, który na pewno poczęstuje nas tym "deserem". - wybuchł Michał
W drodze na rynek cały czas rozmawialiśmy. Nie tylko o siatkówce, ale i również o życiu. Nie powiedziałam mu o tym, że spotykam się z Nawrockim, ale myślę, że nie ma to większego znaczenia.
I szliśmy tak pod gołym niebie jedząc lody. Nasze stopy wspólnie stąpały na twardy śnieg. Ulice były zupełnie puste. Przerażająca cisza przeciąkła mnie na wylot. Tylko my rozmawialiśmy pośród głuchej ulicy. Michał był taką osobą dzięki której się nie bałam.
- Boisz się deszczu? - nagle zapytał się Michał
- Deszczu? - spytałam uśmiechając się - Nie, nie boję się deszczu
- Naprawdę? Bo zaraz chyba zacznie lać - odpowiedział Michał
I dokładnie w tej sekundzie z chmur lunął gromki deszcz. W ułamek chwili przemokłam do suchej nitki. Wyciągnęłam szybo po telefon, aby zadzwonić po taksówkę, ale znowu spotkała mnie przykra wiadomość...
- O kurde... - wyszeptałam
- Co się stało? -spytał Michał z troską
- Wyładował mi się telefon. Nie masz go może przy sobie? - spytałam
- Niestety zostawiłem w domu. Choć do mnie szybko. Tam się ogrzejemy, a ty zadzwonisz. Przecież nie ma sensu, żebyśmy tu stali! - powiedział Michał
Nic mu nie odpowiedziałam tylko wziełam go pod pachę i odważnym krokiem ruszyłam w stronę domu Michała. On oczywiście musiał mnie prowadzić, bo nie miałam pojęcia, gdzie on mieszka. Jakby się temu bliżej przyjrzeć to marsz do domu z jednym z najprzystojniejszych i najlepszych siatkarzy świata w strugach deszczu nie jest taki zły! Nie czułam się zbyt dobrze, gdy moje włosy całkowicie przemokły, jednak Michał powiedział coś co poprawiło mi humor. Zatrzymał się, szeroko uśmiechnął i dodał:
- Wyglądasz ślicznie.
Następnie odgarnął moje lepkie włosy z szyi, pogłaskał po zimnym policzku i czule pocałował w policzek. Widać było, że się speszył, bo szybko ponownie złapał mnie za rękę i ruszył naszą poprzednią ścieżką. Przyznam, że było to bardzo przyjemne. Po około dziesięciu minutach dotarliśmy pod drzwi do domu Michała. Otworzył mi drzwi i jak na dżentelmena przystało dodał:
- Panie przodem. Zapraszam w moje skromne progi!
Wtedy głośno się zaśmiałam. Było to słodkie, bo mimo takiej sytuacji Michał zachował się cudownie. Gdy byliśmy już w środku Michał usadził mnie na sofie i okrył kocem. Nie martwił się sobą. Dla niego najwazniejsze było to, abym się nie przeziębiła. Po chwili przyniósł nam dwa kubki prawdziwej gorącej czekolady. Winiar włączył jakiś film w telewizji.
- Wybacz, ale wydaję mi się, że powinnam wracać do domu. - powiedziałam ze smutkiem
- Nie wygłupiaj się! Żadna taksówki nie przyjedzie ci o tej godzinie! Nie wypuszcze cię samej z mojego domu. Dziś śpisz u mnie ;) Tylko nie pomyśl sobie o mnie jakoś źle. Możesz przespać się w mojej sypialni, a ja położe się tutaj. - odrzekł Michał
- Naprawdę, dziękuję ci bardzo. Sam fakt, że mogę u ciebie zanocować jest cudowny. Wystarczy mi ta sofa, tylko załawisz mi poduszkę. - odpowiedziałam
- Jesteś moim gościem, więc trzeba cię traktować po królewsku. Śpisz u mnie i nie kłóć się! Zrobie ci coś do jedzenia. Co lubisz? - spytał Michał
- Wszystko co przygotujesz będzie pyszne. Dziękuję bardzo ;) - odpowiedziałam.
Po chwili Michał przyniósł wiosenne kanapeczki oraz popcorn. Tak, tak wiosenne kanapeczki w zimie. I tak oglądaliśmy film do drugiej w nocy. W końcu usnęłam... W sumie to nie wiem kiedy to się stało... Po prostu zmęczyłam się całym dniem pełnym przygód. Śnił mi się Michał. Nie żartuje. On i mecz SKRY. Tylko, że to ON był każdy z zawodników. Przyjmującym, atakującym, środkowym, rozgrywającym, a nawet libero! Głupi sen, ale nawet nie wiecie jaki cudowny....! ;3
_______________________________________________________________________
Oto drugi rozdział ;3 Myślę, że się podoba ;3 Komentujcie ;>
Kolejny już jutro! ^^
~aloone321

4 komentarze:

  1. Świetnie się zaczyna :)
    mogła byś mnie informować o nowych rozdziałach ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. robi się ciekawie ;)
    trzymam kciuki!
    i zapraszam do mnie ;)

    http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;>
      Zaraz zajrzę ;)
      PS: Już jest kolejny rozdział ;)

      Usuń